Rozgrzewa mnie od środka.
...
Dźwięk budzika przeszkodził jej pięknym snom.
O niespiesznym spacerze po Notthing Hill znanej tak dobrze z filmów z Hugh Grantem. W śnie miała parasol i z nieuwagą szła przez notorycznie tworzące się w tych samych miejscach kałuże.
Nie przeszkadzało jej to. Z prostej przyczyny. Była szczęśliwa.
Parasol jej był w kratkę w kolorach beżu. Na stopach miała przemoczone również beżowe baletki. Jej letnia sukienka wystawała spod szarego kardiganu a kasztanowe włosy do łokci romantycznie powiewały na wietrze.
Szła mijając spieszących się ludzi. Panów w garniturach z aktówkami i gazetami w ręku. Panie modnie ubrane z upiętymi w kok włosami i kreską na powiekach. Minęła grupę turystów robiących sobie zdjęcie przy czerwonej budce telefonicznej i tą drugą uwieczniającą chwilę na tle dwupiętrowych autobusów.
Deszcz wydawał się padać inaczej niż zwykle. Ani ulewnie, ani lekko. Krople
pląsały między sobą pozostawiając wykrzywione wesoło smugi ciepłego, przyjemnego deszczu. Zaczęła szybciej iść, stopniowo zaczynając biec lecz nie szybko by nie połamać parasola. Mijała drogie auta i cudne wystawy sklepowe bogatych sklepów, których nazw nie umiała powtórzyć.
Za zakrętem poczuła znajomy zapach. Ciężki, ciemny, z przyprawami.
Podbiegła jeszcze kilka kroków za nim. Prowadził do miejsca z niebieskimi drzwiami i oknami. Na parapecie były doniczki z kwiatami ledwo trzymającymi się na wietrze. Na szybie drzwi powiewała tabliczka "open". Z ciekawości, zauroczona zapachem otworzyła drzwi i w jednej chwili poczuła się jak w innej rzeczywistości. Miejsce przypominające kawiarnie. Przypominające bo jak na kawiarnie na
ścianach było za dużo książek. Na to miejsce książek było jednak w sam raz.
Długie, jasne deski na podłodze dźwigały niewielkie pomieszczenie wypełnione czymś dla niej idealnym. Nawet kosz na parasole tuż przy drzwiach i drabiny na wielkich półkach z książkami, na których właśnie
młody mężczyzna przesuwał się by sięgnąć tomik wydawały się być wymarzone.
I kosz na parasole i drabiny na półkach i mężczyzna. Wymarzone.
Otrząsnęła się dopiero po kilku minutach gdy usłyszała zza lady, która ladą się zwać nie powinna ze względu na jej piękno "with cinnamon and cardamomis ideal for today's weather...". Kiwnęła głową cichutko mówiąc "sure, thank you" zatrzymując wzrok co chwilę na idealnym mężczyźnie, który teraz siedział na wielkim fotelu w lewej ręce trzymając otwartą książkę a prawą mieszając swoją kawę w pięknej białej filiżance ze spodkiem równie pięknym i białym.
"For You" - znów usłyszała jakby do niej. Wzięła swój kubek, który pasował do kawy z przyprawami jakby był specjalnie zaprojektowany do tego typu przysmaków i nie myśląc zbyt długo po prostu skierowała się powolnym krokiem do stolika przy którym siedział idealny mężczyzna i nie pytając o zgodę, po prostu usiadła na fotelu obok. Siedziała tak wpatrzona w mężczyznę z miną zakochanej małolaty. Idealny wstał, zabrał jej mokry robiący kałuże parasol i odstawił go do kosza na parasole, wrócił i powiedział ...
.....
W takich chwilach zawsze dzwoni budzik.
Jak na dzielnice Notting Hill przystało zapewne byłoby jak w filmie:
"
Idealny: Dziwaczna sytuacja. To jest możliwe w snach, ale nie w życiu. W dobrych snach. A to ponowne spotkanie jest jak sen...
Dziewczyna: Jaki jest dalszy ciąg snu?
Idealny: Myślę, że... W scenariuszu ze snu... Zmieniłbym osobowość, bo we śnie jest to możliwe, i... Podszedłbym i...Pocałował dziewczynę. Ale...
Dziewczyna: Czas minął. Już wszystko pan wie?
Idealny: Prawie.
Dziewczyna: Ostatnie pytanie.
Idealny: Czy ty... Masz zajęty wieczór?
"
....
Z dedykacją dla P. za wczorajszy wieczór.
![]() | |
therovingepicure.com |