Teoretycznie.
Że nie można sobie dać "w kaszę dmuchać"
i, że to ja i tylko ja kreuje swoje życie.
Że to moje są decyzje, co będzie jutro, w środę i za miesiąc.
W którym miejscu będę i z kim.
I wiedzieć się powinno, kiedy czas na "nie",
że jak nie pasuje, że gdy nie chcę, nie mam ochoty
I nie dać sobą manipulować i za siebie decydować.
Teoretycznie.
Teorię mogłabym wykładać, doradzać, rozpowszechniać.
W praktyce jednak jest zupełnie inaczej.
W praktyce jest strach.
Że się ktoś obrazi,
Że zmieni o mnie zdanie,
Że już mnie nie będzie lubił.
Bo przecież zaraz pomyślą:
- Ona nigdy przecież nie narzekała,
- nie stanowiło dla niej problemu cos za kogoś zrobić,
- zawsze była usmiechnięta i zadowolona
- i nigdy nie mówiła,że jej się nie podoba coś
- Znaczy - że się Jej podoba.
- No bezczelna! Powiedziała "nie".
Błagam niech na to "nie" starczy mi odwagi.